Sesja, choroba, no i nie było czasu na pisanie. Ale teraz wracam. Dziś będzie o troszkę większej klatce niż ostatnio. Mianowicie o średnim formacie, w szczególności 6x6cm, ponieważ aparat na taką błonę akurat posiadam:
Teraz troszkę o różnicach między średnim a małym obrazkiem. Pierwsza, podstawowa, to oczywiście wielkość materiału światłoczułego.
36 x 24 = 824
60 x 60 = 3600
Widać więc na pierwszy rzut oka, że klatka o wymiarach 6x6cm jest około 4,5 raza większa od formatu 135. Co nam to daje? Po pierwsze możliwość wykonywania dużo większych powiększeń, przy zachowaniu ostrości, oraz lepsze możliwości retuszu, czy też ewentualnego kadrowania na powiększalniku. Większa powierzchnia to w konsekwencji mniejsza głębia ostrości, co może być zarówno wadą jak i zaletą. Ja osobiście lubię portrety z małą głębią, więc dla mnie jest to plus,
chociaż tak jak już pisałem, to raczej indywidualna sprawa. Choć rozpiętość tonalna obu materiałów jest mniej więcej taka sama, ten sam kadr wykonany małym i średnim obrazkiem w identycznych warunkach, będzie posiadał różne bogactwo przejść w półtonach, oczywiście na korzyść filmu 120. Pomijam w tym miejscu takie parametry jak wielkość i ciężar aparatów, ponieważ jednym to przeszkadza, innym nie a chciałem napisać o samym materiale, nie o sprzęcie. Mały obrazek jest obecnie bardziej powszechny. Dużo łatwiej dostać materiały do obróbki ręcznej formatu 135 niż 120. Także pojemność klatkowa kliszy przemawia na korzyść mniejszego formatu.
I znów chcąc być obiektywny, nie jestem w stanie napisać który format jest lepszy. Zależnie od wymagań i warunków, każdy z nich może znaleźć swojego zwolennika. Osobiście mogę powiedzieć, że dopiero zaczynam swoją przygodę ze średnim formatem, ale od początku jestem jego wielkim fanem. Strach pomyśleć, co się stanie po przesiadce na format 4x5cala, z którym planuję w bliższej przyszłości lepiej się zapoznać.
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.